Tak można by nazwać ten numer. Jest on kontynuacją tematow i wątków w
poprzednim numierze (podróże - mejsca mityczne - rzeczy). Drugą jakby jego częścią. Otwiera go
blok tekstów zebranych przez Małgorzatę Dziewulską o przedmiotach w teatrze Tadeusza Kantora.
Przedmiotach ubogich.
I w pewnym kontraście do poprzedniego, na tym zda się polegać znamienny
rys tego numeru. - Mianowicie, że tak jak w przypadku przedmiotów u Kantora, które "musiały być
prawdziwe", "Nie wolno im być przedmiotami artystycznymi - sztucznie stworzonymi dla estetycznej
przyjemności", i które były "astentacyjnie wyjęte z codzienności, najlepiej z życia ludzi ubogich
i lekceważonych, często związane z różnymi posługami, z czynnościami powszechie nie szanowanymi"
(Malgorzata Dziewulska, Drugie życie przedmiotów). - Tak i tutaj owym znamiennym rysem
przedstawionym w tym numierze podróży, mejsc mitycznych, może z wyjątkiem biblioteki Aby Warburga
i kontynuacji tekstów z poprzedniego numeru o tajemniczych miejscach greckiej Sycylii (Marzena
Gerga), przejściach w światach równoległych w Kronikach Narnijskich C. S. Lewisa (Marek
Oziewicz), jest ich - "ubogość".
Za sprawą zgromadzonych tu tekstów znajdujemy się w kręgu pojęć tak
charakterystycznych dla słownika Kantora: "biedne miejsca", "gdzieś w kącie", "peryferie".
Dotykamy regionów rzeczywistości, czasami tandetnej, i jeśli już nie "naj" - to z pewnością -
"nizszej rangi". W przeważającej mierze przedstawione tu rzeci w części etnograficznej,
przedmioty, podróze, miejsca mityczne zostały również "ostentacyjnie wyjęte z codzienności". Czyż
nie można by wręcz powiedzieć, że duch etnografii jest bliski duchowi teatru Kantora. I od razu
odwrócić to stwierdzenie: że teatr autora Wielopola, Wielopola ma swoj głęboki
etnograficzno-antropologiczny wymiar.*
Bogaterami bowiem tego numeru obok "korowodu 'biednych przedmiotów'" z
tearu Kantora są tu: - aparat fotograficzny à la minute, podróże i dekoracje
"pięciominutowego fotografa": "Podobało mi się z afrikańskich terenów: palmy malowałem, zamki
malowałem... coś takiego, że ktoś był zainteresowany, że on tam był w Africe, w Egipcie.
Najwięcej malowałem nad Nilem w pałace, leśniczówki też malowałem."; "Jeździłem tak do jedenastego
listopada, do odpustu ostatniego, do świętego Marcina i dopiero wiosną dużo się dla wojska
robiło. A potem się jeździło po odpustach, po jarmarkach, na placu się w miejście stało. Ja
zjechałem całą Polskę, ale jak mi się nie chciało dalej jeździć, to jeździłem bliżej Warszawy,
do Świętej Lipki na Mazury; jeździłem motorem, dekoracje miałam przypięte do motoru, aparat na
bagażniku". (Stanisław Łabiszewski)
Bohaterami są tu Podróze barbarzyńców (Agnieszka Tulik), nieudana
(?) podróż dwóch studentów - etnografów, jadących na karnawał do mitychnej Wenecji, którzy
uwierzyłi w Europę bez granic: (Krzystof Cibor, Nieistniejący film, nieistniejęce
miasto, nieistniejące życie). A tarże i podróż, która "...nie jest podróżą w dalekie
egzotyczne kraje. Odbywając ją nie dotrzesz do Mongolii, nie popływasz w Bajkale,nie będziesz
mógł porozmawiać z pięknymi kobietami Polinezji, nie przywieziesz z niej wspomnienia zapachu
korzeni Lewantu i widoku czerwonych stoków Rodop (...) O nie. Jest to podróż codzienna, gdy oczy
zamykają się z niedospania, a widok za oknami jest od lat niezmienny. Jest to podróż zwyczajna,
jakich masz za sobą iprzed ssobą tysiące. Jedynymi wspomniniami z niej są: znajomość widoku i
zapachu potu. Jest to podróż po chleb i wiedzę, podróż którą musisz odbywac. Jest to też podróż
w nieznane i niebezpieczne." Podróż jaką odbywają miliony ludzi nz świecie. Tu - z zapisaną całą
swą kulturowo społeczną, "małą",chciałoby się dodać "biedną", niczym z umarłej klasy -
geografią: Podróż dojazdową koleją na trasie Warszawa - Pilawa. (Artur Maciej Setniewski,
Świetlica, rzecz o dwóch królestwach). Odbywana, nie przy pomocy luksusowych samolotów
i pociągów, "autobusowa" podróż współczesnych zbieraczy owoców - "picke`ów", jadących do Anglii,
na zarobek, "na saksy", podróż z całym swoistym rytuałem przekraczania granicy (Maksimilian Dawid
Rejmer, Święty czas i święta przestrzeń). I wreszcie fijmowa podróż: Pod osłoną nieba
, w której "trójka bohaterów opuszcza Nowy Jork, centrum cywilizacji i rusza na egzotyczną
Saharę", podróż prześwietlona antropologicznymi rozwiązaniami o istocie podróży i rozważaniami o
istocie antropologicznej lektury, w którejpojawiają się znajome już nam, wspomniane wyżej wątki
dotyczące przedmiotów u Kantora. Bo tak, jak w przypadku kantora, dla którego "przedmioty musiały
być prawdziwe", tak i tu przecież nie o sam film, o odczytanie filmu tylko idzie: "Autor
wyprowadza z kulturyswojej dzieło i tym samym ją wypowiada, my zaś, jak to ujął Ricouer,
ponawiamy tylko wysiłek wypowiadania. Dlatego żywić możemy nadzieję, iż zajmujemy się nie sztuką
lecz 'rzeczywistą obecnością'."(Wiesław śzpilka, Podróż: "Pod osłoną nieba") - Podróż (jak
w przypadku tego ostatniego tekstu) prześwietlona światłem poezji Kafawisa, odkrywającej
znaczenie i wartość "ubogiej Itaki" - z której i ja korzystam w tytule,żeby jakoś sklecić to
wprowadzienie do numeru -
Bohaterami tego numeru są nie tylko "przedmioty ubogie". Wyjęte z
codzienności - krzesło, autobus, piłka, papieros ulotna sztuka "vlepki", podróżowanie koliejką
dojazdową., autobusami czy PKS-em - jak u Chany Pollack, wędrującej po śladach swojej babci,
żydowskiej emigrantki z "Ostrowce" (Pekaesem do Ostrowca i z powrotem), gdzie dotknąź
możemy jeszcze jednego z obszrów 'ubogiej Itaki",po którym nawet nowojorskie metro nie będzie już
tm samym: "...minal miesiąc odkąd powróciłam na Manhattan po moim rocznym pobycie w Polsce. Tu
podrózuję metrem. Siedząc w wagonie łatwo odpłynąć, słyszać języki, którymi mówią ludzie,
szczególnie hebrajski, polski, angielski, w których słychać nalecałości wschodnioeuropiejski i
jidysz. Pociąg wydaje się przekracać oceany, zatrzymuje się w Tel Awiwie, Manhattanie i
Warszawie. Lista rzeczy do wykonania, które wylatują z mojego dziennika podróży, symbolisuje
obecnie koniec mojego filmu i poczatek montażu, tworzenia koherentej formy dla moich
doświadczeń."(tamże)
W gruncie rzeczy mniej lub bardziej ukrytym bohaterem, czy wspólnym
wątkien większości zgromadzonych tu tekstów jest to, co dla etnografii wydaje się być
najważniejszym: Odnowione spojrzeni. Odnowianie spojrzenia: dostrzec, zobaczyć w codziennych,
zwykłych, banalnych obszarach i czynnościach, zużytych, biednych, ubogich przedmiotach - w
krześle, autobusie, podmiejskim pociągu, metrze, i w odbywanych przy ich pomocy "podróżach", i
w nich samych - Niezwykłą rzeczywistość. Niezwykłość. Coś, co należy niemal już do objawienia.
Do dramaturgii objawienia, na którą zwraca uwagę w swym tekście Piotr Szacki: "Niezwykłość
jednak wyrażała się dobitniej w dramaturgii objawień, gdy o niezwykłości zdarzenia przsądza
raczej skontrastowanie wzniosłości Epifanii ze zgrzebnością sytuacji (np. orka - w objawieniach
Matki Boskiej Gidelskiej) czy skromnością kondycji osoby doznającej Objawienia (często są to
ubogie dzici, niewiasty, wyrobnicy)."(Niezwykłość).
Bohaterem tego numerujest też więc poszukiwanie formy, "ćwiczenia w
zapomnianej sztuce opisywania rzeczywistości". Zataczamy tu koło - podróżujemy, robimy notatki,
piszemy dzienniki (James Clifford, Opowiedz mi o swojej podrózy: Michel Leiris, Bronisław
Malinowski, Dziennik), a potem poszukujemy formy, by przekazać coś z tej doświadczonej
przez nas niezwykłej rzeczywistości. Wtedy dopiero możemy mówić o "pamięci jako zorganizowanej
materii" (por. Jakub Szczuka, Aby Warburg i jego biblioteka), "rzeczowności pisma", o
"pisemnym wymiarze ustności" (Joanna Tokarska-Bakir), gdy ową niezwykłość wpierw dostrzeżemy,
gdy jej doświadczymy. Wtedy Etnografia może przyjąć już różne formy od traktatu naukowego - czy
jak to się dzisiaj częściej zdarza - po notatki, dzienniki, sięgając po formę csenariusza
filmowego lub filmu (Krzysztof Cibor, Channa Pollack).
Ale u źródeł tych wszystkich działań winno leżeć przeświadczenie, że "coś
w końcy istnieje naprawdę".
Czyż nie byłoby to wyzwanie, proekt dla współczesnej etnografii. W takich przypadkach i o takiej etnografii moglibyśmy mówić, że opowiada o rzeczywistości "jak z fotografii", "jak z filmu", "jak z teatru Kantora".
Zbigniew Benedyktowicz
*
Por. na ten temat: Zbigniew Benedyktowicz, Przestrzenie Pamięci [w:] Film i kontekst,
Ossolineum, Warszawa-Wrocław 1989, s. 149-201 oraz Sławomir Sikora, Cmentarz.
Antropologia pamięci [w:] "Polska Sztuka Ludowa" Nr 1-2/1986 s. 57-68