Aktualności
Nigdy więcej wojny! 2022-03-04 14:13
W solidarności z bestialsko zaatakowaną Ukrainą i z naszymi ukraińskimi i światowymi autorami oraz ofiarami tej nieludzkiej wojny, w solidarności z naszymi bliskimi współpracownikami, ludźmi nauki i kultury w Ukrainie: z dyrektorką Międzynarodowego Festiwalu Brunona Schulza dr Wierą Meniok i środowiskiem Uniwersytetu w Drohobyczu umieszczamy w otwartym dostępie numery:
- 3/2021 (Przyszłość proroctwa - Druga Jesień - Wydawnictwo Czarne)
- 4/2021 (SchulzFest - Antropologia zmysłów - Film antropologiczny - Wszystkie wojny świata)
Stop ludobójczej wojnie! Pamiętajmy o naszych braciach i siostrach w Ukrainie, w Drohobyczu. To nasz wspólny głos przeciwko agresji i ludobójstwu rozpętanemu przez władze Federalnej Republiki Rosyjskiej! Nigdy więcej wojny!
Szcze ne wmerła Ukraina!
Хай живе вільна Україна!
Слава Україні!
Jednocześnie zachęcamy do lektury i wsparcia m.in. Apelu Komitetu Nauk o Literaturze PAN w związku z możliwymi skutkami rosyjskiej agresji wobec Ukrainy, Oświadczenia środowiska akademickiego w związku z agresją Rosji na Ukrainę, a także do śledzenia wpisów Serhija Żadana o sytuacji w Charkowie.
Przekazujemy również apel dr Wiery Meniok, kuratorki SchulzFestu:
By wspomóc Charków – miasto poetów i uniwersytetów, jak napisał niedawno Serhij Żadan – można wpłacać pieniądze na konta podane przez poetę na jego oficjalnej stronie FB:
Patreon: www.patreon.com/serhiyzhadan
PayPal, gdzie można przesłać środki spoza Ukrainy: Сергій Жадан sirozhazhadan@gmail.com
Serhij Żadan dodaje: Wszystkie środki otrzymane na tych rachunkach wykorzystuję na wolontariat – na wsparcie walczących o wolność Ukraińców.
Przypominamy także wiersz Adama Zagajewskiego:
Uchodźcy
Zgarbieni pod ciężarem, który niekiedy
jest widoczny, a niekiedy nie,
brną w błocie albo w piasku pustyni,
pochyleni, głodni,
małomówni mężczyźni w grubych kaftanach,
ubrani na wszystkie cztery pory roku,
stare kobiety o pomiętych twarzach,
niosące coś, co jest niemowlęciem, lampą
– pamiątkową – albo ostatnim bochenkiem chleba.
To może być Bośnia, dzisiaj,
Polska we wrześniu 39, Francja –
osiem miesięcy później, Turyngia w 45,
Somalia lub Afganistan, Egipt.
Zawsze jest wóz, albo przynajmniej wózek,
wypełniony skarbami (pierzyna, srebrny kubek
i szybko ulatniający się zapach domu),
samochód bez benzyny, porzucony w rowie,
koń (będzie zdradzony), śnieg, dużo śniegu,
za dużo śniegu, za dużo słońca, za dużo deszczu,
i to charakterystyczne pochylenie,
jakby w stronę innej, lepszej planety,
mającej mniej ambitnych generałów,
mniej armat, mniej śniegu, mniej wiatru,
mniej Historii (niestety, takiej planety
nie ma, jest tylko pochylenie).
Powłócząc nogami,
idą powoli, bardzo powoli
do kraju nigdzie,
do miasta nikt
nad rzeką nigdy.