Numer 2019/3 (326) - O słabości // Latanie
„Światła na wszystkie strony”: jubileusz prof. Lidii Kuchtówny | ||
„Gangliony pękają mi od niewyrażalnych myśli”: jubileusz prof. Lecha Sokoła | ||
Danuta Kuźnicka | W Instytucie Sztuki PAN jubileusze bez jubileatyzmu | 4 |
Przy okazji zorganizowanych w Instytucie Sztuki PAN obchodów jubileuszowych badaczy teatru: Prof. dr hab. Lidii Kuchtówny (60-lecie debiutu naukowego) i Prof. dr hab. Lecha Sokoła (50-lecie zatrudnienia w wymienionej wyżej instytucji) uruchomione zostały rozmaite działania performatywne. Oprócz przemówień i laudacji, pojawiły się śpiewy solowe i zespołowe, recytacje, przygotowano scenografię oraz działania parateatralne. Przypomniano osiągnięcia P.T. Jubilatów. Przedmiotem zainteresowania historyczki teatru Prof. Lidii Kuchtówny była i jest twórczość polskiej sceny epoki modernizmu i współczesności, w tym przede wszystkim dokonania: reżysera i teoretyka teatru Wilama Horzycy, aktorek Ireny Solskiej i Barbary Krafftówny, a także scenografa Karola Frycza. Podczas uroczystości laudację wygłosiła dr hab. Danuta Kuźnicka, a przemawiali: prof. dr hab. Jarosław Komorowski, dr hab. Joanna Krakowska i dr Maria Napiontkowa. Jubilatce wręczono wydany przez Instytut Sztuki PAN, liczący ponad 400 stron tom Światła na wszystkie strony. Prace ofiarowane Profesor Lidii Kuchtównie, pod redakcją E. Partygi i J. Stacewicz-Podlipskiej, którego omówienie przedstawiły dr hab. Dorota Fox i dr Barbara Osterloff. Podczas jubileuszu Prof. Lecha Sokoła, literaturoznawcy i historyka teatru, komparatysty i skandynawisty, wciąż aktywnego badacza i wykładowcy, a w przeszłości także dyplomaty, przypominano, iż pisał o Witkacym, Auguście Strindbergu i Henryku Ibsenie. Przemawiali: prof. Giovanna Tomassucci, prof. dr hab. Janusz Degler, prof. Knut Brynhildsvoll, Janusz Majcherek, dr Antoni Winch, dr Przemysław Strożek, dr Paweł Płoski, prof. dr hab. Tomasz Kubikowski, prof. dr hab. Wojciech Dudzik. Własne utwory poetyckie przedstawiły: prof. dr hab. Marta Skwara i dr hab. Danuta Kuźnicka. Jubilatowi podarowano księgę pamiątkową Gangliony pękają mi od niewyrażalnych myśli. Prace ofiarowane Profesorowi Lechowi Sokołowi, pod redakcją M. Hasiuk i A. Wincha, w której na 489 stronach opublikowano 50 artykułów. | ||
Lechowi Sokołowi Aneks do Księgi Pamiątkowej | ||
Wiesław Juszczak | Jak powstawała „Kobieta bez cienia” | 10 |
Rozpoczęta w maju 1900 roku i prowadzona do 1929 korespondencja Hugo von Hofmannsthala z Richardem Straussem to niezwykły dokument pracy kompozytora z jego najwybitniejszym librecistą. Z wybranych listów dotyczących tytułowego dzieła, tworzonego w latach około 1911–1917, początkowo na marginesie paru innych, wśród których były przede wszystkim dwie wersje Ariadny na Naksos i dwa balety, Die Frau ohne Schatten zostaje po latach uznana za szczytowe osiągnięcie tej tak zwanej pracowitej przyjaźni, jakiej pokłosiem było siedem oper oraz projekt ósmej (Die Liebe der Danae), pozostałej we wstępnych szkicach, bo pisanie libretta przerwała wczesna śmierć poety. | ||
Maria Napiontkowa | Ćwiczenia ze Strindberga | 19 |
Lech Sokół | Wiersze | 29 |
Seminarium „Wysoka Niska” | ||
Lidia Kośka | Lec, lektura purimowa | 31 |
Tekst jest próbą opowiedzenia biografii i scharakteryzowania twórczości Stanisława Jerzego Leca z perspektywy dwóch dat: 6 marca 1909 oraz 13 adar 5669 roku, które zbiegły się w dniu przyjścia poety na świat, jednak – na skutek odmiennej natury kalendarza gregoriańskiego i żydowskiego – zwykle się rozbiegają, tworząc symbolicznie rozziew dla doświadczenia i dla uwarunkowań dzieła. Momentowi urodzin Leca dodaje wyjątkowości fakt, że przypadły one w erew Purim. Filozoficzne podteksty i formalne przejawy tego święta (które jest karnawałowym odreagowaniem niedoszłej do skutku zagłady) mogą rzucić snop światła na twórczość poety, z innej niż zazwyczaj perspektywy ukazać jej aspekt satyryczny. W perspektywie tej we wszechobecnych u Leca formułach maskowania, przebrania, ukrycia (demonstrowanych i analizowanych w niniejszym tekście) da się dostrzec również cień obrazu, który mógł się ukazać jego oczom w dniu narodzin, „dniu pierwszego zdziwienia”. | ||
O słabości | ||
Stanisław Krajewski | Słabość jako siła | 46 |
Ograniczając dostępne środki osłabiamy się, ale jeśli mimo to osiągniemy cel, okazujemy siłę – taką siłę, która inaczej pozostałaby utajona. Tak jest ze wspinaczką klasyczną, tak bywa z matematyką. Pierwsze przykłady są w Biblii: Tora przedstawia historię Jakuba i Ezawa: siła tego drugiego ustępuje przed słabością pierwszego. Jednak potem pokazana jest siła fizyczna Jakuba; zatem najwyraźniej to jego misja wymaga samoograniczenia. Prawdziwa, czyli niewymuszona, walka zgodna z ideałem non-violence jest niezwykle trudna. Miał tego świadomość nawet jej najbardziej znany propagator – Gandhi. Na ograniczenia tego ideału w odniesieniu do sytuacji Żydów wskazywał mu Martin Buber, skądinąd radykalny zwolennik rozwiązań bezprzemocowych. Warto je stosować, gdy tylko jest to możliwe. Aby słabość była głównym źródłem siły, musi nastąpić nowa epoka – epoka mesjańska. | ||
Paweł Próchniak | Słabość poezji. Glosy do diatryby „Przeciw poetom” Witolda Gombrowicza | 52 |
Autor bierze na warsztat konstelację tekstów okalających diatrybę Gombrowicza zatytułowaną Przeciw poetom. Są wśród tych tekstów szkice i noty znane, docenione, wielokrotnie komentowane – jak quasi-list Czesława Miłosza zaczynający się impertynenckim „Panie Gombrowicz!”. Są teksty lekceważone – jak polemika Józefa Łobodowskiego. I są też wiersze. Dwa z tych wierszy (Komentarz Stanisław Balińskiego i Wstęp do Traktatu poetyckiego Miłosza) autor szkicu podaje kontekstowej lekturze, pokazując, w jaki sposób wchodzą one w subtelną polemikę z diatrybą Gombrowicza i jednocześnie ze słabości poezji czynią jej – paradoksalną, ale też głęboko ludzką – siłę. | ||
Dariusz Czaja | Sarkofag i drzwi. Rzecz o kruchości | 58 |
Czarnobylska modlitwa Swietłany Aleksijewicz to organizm wielotekstowy, jego sens można projektować na wiele sposobów. W swojej lekturze książki autor pomija kilka istotnych dyskursów spośród tych, które najczęściej eksponowane są w tekstach analitycznych: polityczny, technologiczny, religijny, futurologiczny etc. Skupia się przede wszystkim na wyraźnie w niej obecnym dyskursie egzystencjalnym. Na zapisie cierpienia, bólu i śmierci będących udziałem uczestników katastrofy. W konkluzji przeciwstawia dwie, obecne w tekście metafory: „sarkofag” i „drzwi”. Sugeruje, że streszczają się w nich dwa kontradykcyjne sposoby myślenia o katastrofie w Czarnobylu. | ||
Paweł Drabarczyk | Kto słaby, podąża za życiem | 70 |
„Chodziłem po obozie w Oświęcimiu. Przywiozłem kamień z torów kolejowych. Przez niego nie mogłem wytrzymać w pracowni” – komentował okoliczności powstania Kamienia oświęcimskiego (1988) Koji Kamoji. Niepozorny kamień – a właściwie konstelacja kilku – pojawia się także m.in. w centrum pracy Hiroshima (1995). W obu przypadkach nie są to wielkogabarytowe monolity, do jakich przyzwyczaiła nas estetyka monumentalnej wzniosłości, zwykle obsługująca wydarzenia mocne, arcymocne, pod ciężarem których zapadła się historia. Odpowiedzią Kamojiego na „siłowy” wymiar skonwencjonalizowanej estetyki wydarzeń granicznych zdaje się być słabość, także ta cechująca błahe i ulotne materiały, z których wokół owych kamieni buduje swoje instalacje: czy będzie to topiąca się i zamieniająca w opary i dym stearyna z zawieszonych na małych stryczkach do dołu knotem świec (Kamień oświęcimski), czy cień rozciętego kimona na ścianie, niczym powidok po tych, którzy wyparowali w nuklearnym rozbłysku (Hiroshima). To ślady „słabe” są czułym medium, w którym rezonuje niewyobrażalne, wymykające się spojrzeniu. Kamoji jest buddystą, jednak, co w Japonii naturalne, w jego sztuce rozpoznajemy także sporo elementów taoistycznych. Wiele prac zdaje się przenikać myśl Laozi: „Człowiek za życia jest słaby i wiotki, / kiedy umrze, staje się twardy i mocny. […] Dlatego też kto silny, podąża za śmiercią; / kto słaby, podąża za życiem”. | ||
Agnieszka Bednarek-Bohdziewicz | „Sługa panu zaprzedany”… Mickiewiczowskie wieszczenie teologii słabego Boga | 77 |
Sługą – Bóg, panem – człowiek. Ta osobliwie odwrócona metafora układu bożo-ludzkiego ujawnia się nie tylko w cytowanym fragmencie wiersza Rozmowa wieczorna; w licznych fragmentach religijnie naznaczonej twórczości Mickiewicza wyłania się bowiem potrzeba przemyślenia i ustalenia na nowo – już po sekularyzacyjnej sile „odczarowania” świata – relacji człowieka i Boga. Autor Zdań i uwag dostrzega rewolucyjny wymiar chrześcijaństwa, jego wywrotową naturę mówiącą o Bogu słabym, wydającym się na cierpienie i otwartym na człowieka – potrzebującym w świecie jego pomocy. Myśl ta bliska jest nie tylko mistyce śląskiej (zwłaszcza poezji Anioła Ślązaka), ale i spowinowaconym z nią postsekularnym reinterpretacjom chrześcijaństwa, opartym na teologii Pawła z Tarsu i jego idei „słabej mocy” (2 Kor 12, 9–11). Sformułowana przez Johna D. Caputo teologia słabego Boga (zawarta w książce The weakness of God. A theology of the Event) jest kontekstem dającym nowe instrumentarium do odczytywania i prezentowania oryginalnej myśli religijnej Mickiewicza. | ||
Janusz Bohdziewicz | Wola słabości | 84 |
Celem szkicu jest pomyślenie słabości poza utrwalonym schematem jej wartościowania w opozycji do siły lub mocy. Esej czerpie inspiracje z szeroko rozumianego nurtu „myśli słabej” i stanowi komentarz do książki Julii Kristevej i Jeana Vaniera (Bez)sens słabości. Dialog wiary z niewiarą o wykluczeniu. W toku medytacji ludzkich losów i wyobrażeń szczęścia sformułowane jest główne przesłanie artykułu – słabość może być wyjściem poza przeciwstawienie przemocy i bezsilności wobec życia w stronę umiaru, rodzącego się z przyjęcia istnienia jako daru a nie własności. Następnie, w kontekście kwestii relacji z osobami niepełnosprawnymi, myśl ta przeobraża się w zarys projektu zmiany społecznej, cywilizacyjnej i metafizycznej. Rzecz jasna, ten drobny szkic stanowi ledwie prowokację do namysłu i dalszego opracowywania tego zagadnienia. | ||
Jacek Leociak | Słabość i siła w perspektywie doświadczenia granicznego. Casus: Zagłada | 91 |
Analiza jednego z napisanych w getcie warszawskim esejów Icchaka Berensteina (?–1942) pt. Jom Kipur odsłania specyficzny typ doświadczenia religijnego, mieszczący się w polu paradoksu, zwątpienia, odrzucenia. Berenstein rozwija własną teologię Zagłady. W centrum swoich rozważań interpretacyjnych stawiam kluczowe dla tego tekstu pojęcie „bezsilności”. Bezsilność w medytacji Berensteina mieni się znaczeniami, które nakładają się na siebie i odsłaniają swą paradoksalną naturę. Bezsilność ma wymiar czysto ludzki, psychologiczny i historyczny: każdy jest wobec grozy getta bezsilny. Ale też ma wymiar duchowy, religijny: jest zwątpieniem, odwróceniem się od Boga, jest zapomnieniem o dziesięciu przykazaniach. Dialog między Bogiem i człowiekiem zamiera. W Berensteina mamy do czynienia doświadczeniem teologicznej inwersji i można sądzić, że to odwrócenie pozwala mu dotknąć niedotykalnej tajemnicy Zagłady. To, co było zabronione (sięgnięcie po moralną samowiedzę i moc samodzielnego stanowienia o tym, co jest dobre, a co złe), teraz jest nakazane. Człowiek zostaje wrzucony w piekło poznania dobra i zła, których zakorzenienie jest tylko w nim samym. To jest pokusa szatańska i w Księdze Rodzaju podsuwa ją człowiekowi wąż. U Berensteina to Bóg skazuje człowieka na to, by dostąpił wiedzy zastrzeżonej dla Boga samego. Fenomen esejów Icchaka Berensteina polega na ścisłym związku teraźniejszości i wieczności, materialnego szczegółu i uniwersalnego sensu, konkretnego wydarzenia i exemplum, historii świeckiej i historii świętej. Doskonale autorowi znana topografia getta warszawskiego wpisuje się w topografię eschatologiczną. | ||
Katarzyna Prot-Klinger | Dwie strony pomnika | 100 |
Pomnik Bohaterów Getta w Warszawie ma dwie strony – Walkę i Pochód na Zagładę. Pomnik łączy topos Pochodu i topos Konduktu, ale za miejsce praktyk społecznych wybierana jest strona „Walki”. Zastanawiam się czy ten, a także inne pomniki pomagają przepracować traumę, czy zaprzeczają stracie, kryjąc swoją „drugą stronę”. Podstawowe pytanie brzmi „czy upamiętnianie może pełnić funkcję pomieszczającą zgodną z nazwą „miejsce pamięci”, przekształcać „nie-reprezentowane” w symbol i tym samym prowadzić do integracji doświadczenia?”. Doświadczenie społeczne i osobiste pokazuje, że miejsca pamięci mogą pomagać zetknąć się z wydarzeniem traumatycznym, ale ostatecznie proces społecznego przepracowania jest sumą indywidualnych procesów integrowania doświadczenia traumatycznego. | ||
Michał Klinger | Słabość i śmierć. Próby z fenomenologii zjawisk twórczych | 106 |
Słabość antropologicznie jest dominantą ciała. Przedstawiony jest „topos” kulturowy ciało – miłość – śmierć na podstawie licznych utworów, jak Padlina Baudelaire’a, motywu „wskrzeszenia Łazarza” w Zbrodni i karze, hymnów prawosławia i in. Z analizy wyłania się obraz solidarności Boga z człowiekiem w dramacie cielesności, nie w transcendencji. Przywołuje to ich „współzależność” w rodzaju panteizmu o cechach egzystencjalno-osobowych. „Co zrobisz, gdy ja umrę, Panie?” (Silesius, Rilke w Rosji).. Na tle kenozy Boga człowiek – „czymże jest?!”. Tajemnica zła nie wyczerpuje tajemnicy człowieka. Powołany jest do twórczości (Bierdiajew), której dzieła nie przewidzi nawet Bóg. Jednak człowiek poddaje się kenozie, czy „na podobieństwo” Boga? | ||
Leszek Koczanowicz | „To nie jest kraj dla starych ludzi…”. Dwie fenomenologie starzenia się: Cycero i Améry | 111 |
Artykuł dotyczy starości i roli, jaką pełni ta epoka w życiu w (po)nowoczesności. Aby w pełni uwypuklić specyfikę (po)nowoczesności analizuję trzy koncepcje starości. Pierwsza z nich została przedstawiona przez Cycerona i pozwala zrozumieć koncepcję starości w klasycznej starożytności. Druga sformułowana przez Jeana Améry pozwala intepretować, jak starość jest postrzegana w nowoczesności. Trzecia natomiast to ujęcie starości w bestsellerowej powieści holenderskiej Małe eksperymenty ze szczęściem. Sekretny dziennik Henryka Groena lat 83 ¼, które, jak myślę, daje wgląd w to, jak starość jest rozumiana w ponowoczesności. | ||
Krzysztof A. Meissner | O oddziaływaniach słabych | 117 |
Oddziaływania słabe, pozornie nieobecne i nieistotne, okazują się kluczowe dla naszego powstania (nadwyżka materii nad antymaterią we wczesnym Wszechświecie), istnienia (świecenie Słońca) i końca (wyczerpanie paliwa w Słońcu) – lekceważenie słabości może być kardynalnym błędem… | ||
Marta Zimniak-Hałajko | Niepowodzenia prokreacyjne. Antropologia w badaniu doświadczenia porażki | 119 |
Przedmiotem rozważań w niniejszym tekście jest społeczny wymiar doświadczenia porażek prokreacyjnych w Polsce – przede wszystkim nieplanowanej ciąży, aborcji i niepowodzeń w leczeniu niepłodności. Autorka przeprowadziła kilkuletnie badania metodą uczestniczącą, angażując się w różne role w instytucjach, które doświadczenie porażek prokreacyjnych współorganizują: definiują je i pomagają w sytuacjach kryzysowych (przede wszystkim były to kliniki leczenia niepłodności oraz organizacje pro-life). Badania pozwoliły na wypracowanie antropologicznych narzędzi badania niepowodzeń i próbę naszkicowania złożoności doświadczenia porażki, uwikłanego w szerokie konteksty społeczne (dyskursy ideologiczne, działania podsystemów społecznych, wyobrażenia i praktyki, konwencjonalizujące się gatunki i formy ekspresji). | ||
Marcin Jarząbek | Słabość w badaniach terenowych, czyli o mocy bezmocnych informatorów i słabościach badaczy | 128 |
Artykuł na wybranych przykładach szeroko rozumianych badań terenowych (z etnologii, historii, historii mówionej, socjologii) analizuje taktyki podejmowane przez informatorów, którzy w relacji z badaczem stoją na słabszej pozycji, gdy idzie o kapitał kulturowy, narzędzia komunikowania się oraz interpretacji. Słabość staje się w takich sytuacjach postawą wykorzystywaną do zerwania kontaktu, maksymalnego ograniczenia treści przekazywanych badaczowi lub do ukrycia wybranych wątków i tematów. Wyróżniając i omawiając taktyki: milczenia, zdawkowości i unikania, zwodzenia i kłamstwa, odciągania uwagi oraz „przebiegłej układności” zwracam uwagę także na sytuację wykorzystania badań przez informatora do upublicznienia i upodmiotowienia swojego głosu. Wreszcie wskazuję, że sposób podejścia do słabości Innego mimowolnie ujawnia także własne słabości badacza. | ||
Tomasz Szerszeń | Słabe archiwa destrukcji. Notatki z podróży do H., N. i F. | 134 |
Jakie archiwum pozostanie po końcu? I jaka jest relacja między archiwum a katastrofą? Dziś, w dobie nadchodzącej klimatycznej katastrofy, pytanie to zyskuje na nowo swoją aktualność. By zrozumieć to, co prawdopodobnie czeka nas w przyszłości, należy, zapewne, z większą uwagą studiować inne katastrofy: te, które się już zdarzyły. Tekst jest próbą zmapowania pojęć i obrazów związanych z atomową apokalipsą i z takimi miejscami ludzkiej i nie-ludzkiej destrukcji, jak Hiroszima, Nagasaki, Fukuszima, ale również Auschwitz, Czarnobyl i… Pompeje. | ||
Tadeusz Bartoś | Kultura jako źródło słabości. Fryderyk Nietzsche. Jak kultura osłabia potencjał twórczy człowieka | 138 |
Recepcja myśli Fryderyka Nietzschego narażona jest na swobodną, niekiedy także sprzeczną pomiędzy różnymi komentatorami interpretację. Wynika to z otwartości używanych przez niemieckiego filozofa pojęć, aforystycznej, niesystematycznej formy wypowiedzi. Pojęcie słabości, którego rewersem jest siła, moc, wola mocy, wymaga uważnej lektury, także dlatego, że najbardziej powierzchowna i sugestywna jest po dziś dzień interpretacja nazistowska. Pochwała siły, mocy, żywotności, wielkich duchów niewiele ma jednak wspólnego z resentymentalną, reaktywną agresją małych, zakompleksionych przywódców III Rzeszy. Nietzsche w swych pismach dowodzi, że kult słabości, uniżania się jest wytworem chrześcijańskiej kultury. W tym sensie jego filozofia jest filozofią kultury. Odkrycie zapomnianego w tej cywilizacji pojęcia mocy było jego istotnym celem badawczym. Przyswojenie myśli Nietzschego o tyle nie dokonało się w naszej kulturze, o ile regułami społecznych zachowań rządzą ciągle żywotne mechanizmy resentymentu. | ||
Jan Szpilka | Płeć słaba. Zagadnienie obecności | 141 |
W tekście Płeć słaba przybliżam problem, jaki na kulturowym i językowym poziomie staje przed nami, kiedy próbujemy wypowiedzeić swoją tożsamość płciową w kategoriach wychodzących poza binarny podział kobieta/mężczyzna. Poprzez odwołanie do rozważań Hannah Arendt o relacji między władzą nad życiem prywatnym, a możliwością udziału w polityce, przedstawiam w jaki sposób kwestia „posiadania płci” wpływa na naszą możliwość bycia publicznie obecnymi. | ||
Magdalena Barbaruk | Noce Amereidy komentarze do dziennika „Travesía de Amereida” | 146 |
Autorka proponuje „czasownikowe” rozumienie słabości jako procesu, w którym wykuwa się tożsamość kulturowa. Wskazuje, że w euroamerykańskiej tradycji siła i słabość są ze sobą ściśle związane, „siła” zaanektowała „słabość” jako swoje narzędzie wyrazowe albo też siła jest uzależniona od pokonywania słabości, co widać dobrze w sposobie przedstawiania podróży Ernesta Guevary po Ameryce Południowej. Twierdzi, że słabość i wyrastające z niej praktyki mogą stać się podstawą „etyki słabości”, odrębnej „ramy pojęciowej” (Ch. Taylor). Powyższym teoretycznym uwagom służy analiza dziennika poetyckiej wyprawy Travesía de Amereida (1965, wyd. 1986), która miała na celu nowe, poetyckie, ufundowanie Ameryki. | ||
Piotr Jakub Fereński | W okowach słabości – wyjście z platońskiej jaskini | 155 |
Artykuł poświęcony jest współczesnej sytuacji nauki w Polsce i w innych krajach (w Stanach Zjednoczonych, na Węgrzech). Autor szczególną uwagę poświęca dyscyplinom humanistycznym i społecznym, a kondycja uniwersytetu interesuje go przede wszystkim w perspektywie dwóch zasadniczych heteronomii zinstytucjonalizowanej wiedzy, do których to zalicza on uwarunkowania finansowe i polityczne. Pyta o rolę humanistyki w kontekście ideologii neoliberalnej, współczesnych procesów ekonomicznych, rozwoju technologicznego, biurokracji, władzy, edukacji, demokracji i mediów. | ||
Monika Sznajderman | Puste pole | 161 |
Publikowany fragment pochodzi z książki Pusty Las (wyd. Czarne, kwiecień 2019). Puste pole to opowieść autorki o życiu w Wołowcu, beskidzkiej wsi, z której kolejno znikali szukający szczęścia za oceanem biedacy, wizjonerscy nafciarze, Żydzi, Cyganie, Łemkowie. To także jej hołd dla tego miejsca na ziemi, jego historii, przyrody i jego mieszkańców. Autorka czyta Beskid Niski i czyta Wołowiec – czyta swoje miejsce na ziemi, miejsce życia na łące pamięci, w wyrwach po dawnych mieszkańcach Łemkowszczyzny. Te wyrwy, te pasma pustki – niewidoczne na pierwszy rzut oka – zjawiają się pośród słów, zawołane po imieniu. | ||
Dorota Koczanowicz | Twórcza siła niedostatku. Od sztuki gotowania do sztuki przetrwania | 172 |
Artykuł dotyczy sytuacji twórczego przekroczenia ograniczeń, które towarzyszą gotowaniu. O powinowactwie braku i kreatywności można mówić posługując się przykładami z codziennej praktyki kuchennej matek i babek, ale siłę, której źródło bije w niedostatku docenili też szefowie kuchni wysokiej. Tekst dotyka również granicznych wydarzeń wojny. W przypadku głodu i walki o życie, bezinteresowność twórczego działania w kuchni, a także wysiłek dokumentacji w postaci przepisów fantazji o przeszłym i przeszłym gotowaniu, okazał się pomocnym narzędziem przetrwania najbardziej opresyjnej sytuacji. O skuteczności tej strategii zaświadcza dobitnie przypadek kobiet z Terezina. | ||
Łukasz Sochacki | Il Festino di Santa Rosalia. Notatki ze słabej etnografii | 177 |
W eseju, na przykładzie święta „Festa di Santa Rosalia” w Palermo, autor przedstawia sposoby aktualizacji scenariuszy religijnych (np. mitu, obrzędu) w bieżącym kontekście politycznym i społecznym. W ostatniej części próbuje uzasadnić konieczność włączenia etnografii (w sensie metody badań) w ramy teorii interpretacji G. Vattimo. | ||
Krystian Darmach | Nocny dziennik terenowy. Palermo i słabość antropologa | 188 |
Słabość antropologa i antropologii, która próbuje wgryźć się w nocną (nie)rzeczywistość. Słabość do życia nocnego, słabość opisu, słabość ogranych kategorii antropologicznych i pojęciowej aparatury w zmaganiu z nocnym doświadczaniem miasta; sytuacjami badawczymi, które generują poznawcze problemy podmiotu. Noc, która pozwala skradać się, chować. Puścić wodze języka, znieść lub brać wszystko w cudzysłów. Na przekór antropologicznej/ naukowej ogładzie. Antropologia pisana czarnym atramentem, nocnym temperamentem. Na wyczerpaniu, w poznawczej słabości, w konfrontacji z siłą języka, pod naporem zmysłów, wrażeń, wątpliwości. Proponuję zakamuflowane refleksyjne spojrzenie na własną próbę badawczej obecności w terenie – nocnym Palermo. | ||
Maciej Krupa | Spokój, Bezruch, Cisza | 193 |
Chodzenie jest słabszą formą aktywności niż jeżdżenie, wszystko jedno czym – konno, samochodem, tramwajem, pociągiem. Jeżeli chodzenie jest jakąś słabością, to czy jest coś, co jest słabsze od chodzenia? Wydaje się, że tylko bezruch. Synonimy bezruchu to nieruchomość, statyczność, ale także spoczynek i martwota. Może więc nie-chodzenie, zatrzymanie. Ale to nie-chodzenie, bez-ruch, mają w sobie pewną negatywność. A tu chodzi o coś pozytywnego. Po angielsku wystarczyłoby jedno słowo – stillness. Po polsku, by adekwatnie oddać pole znaczeniowe angielskiego stillness, musimy użyć co najmniej trzech słów – „spokój”, „bezruch”, „cisza”. Przysłówek still znaczy między innymi „nieruchomo”. Przymiotnik still to „nieruchomy”, „spokojny”, „cichy”, także „martwy”. Dom należy tu do sfery bezruchu i spokoju; prawnicze określenie domu, budynku, działki to „nieruchomość”. A ruchomość to bezdomność, która wiąże się z przemieszczaniem, brakiem zakorzenienia, ruchem. Homo viator to podróżny, pielgrzym, tułacz, człowiek w drodze. Chodzenie to słaba forma podróżowania, ma bowiem daleko idące ograniczenia – prędkość, zmęczenie, konieczność zatrzymania. | ||
Kuba Szpilka | Słabość | 197 |
Znamy słabość. Doświadczamy jej osobiście, spotykamy ją wokół siebie. To gorący temat medialnych przekazów, fundamentalna i wciąż powracająca przestrzeń sztuki. Wielość odniesień, oczywiste zdawałoby się znaczenie, dojmująca bliskość, a mimo to trudno jest wykładać słabość. Już na poziomie języka mierzymy się ze znacznym pomieszaniem rzeczy. | ||
Julita Dembowska | Miejsca do „trenowania wyobraźni” – Galeria Władysława Hasiora, Muzeum Tatrzańskie | 205 |
Galeria Władysława Hasiora jest specyficzną przestrzenią silnie naznaczoną przez osobowość artysty, który w swoich działaniach odnosił się do bardzo różnorodnych materiałów i metod tworzenia dzieła sztuki. Jego praktyka stała się inspiracją dla tworzenia programu Galerii, która funkcjonuje w strukturach Muzeum Tatrzańskiego i z jednej strony silnie eksponuje kontent historyczny, a z drugiej pozwala na wprowadzanie wątków kultury i sztuki współczesnej. | ||
Krzysztof M. Bednarski | Thanatos polski | 207 |
Zasadniczym elementem rzeźby Thanatos polski jest łódź – ściślej pół łodzi, druga połowa pozostała w zamarzniętej rzece Bug. Kiedy mnie pytano, dlaczego wykorzystałem tylko pół łodzi, zwykłem odpowiadać, że druga połowa jest po drugiej stronie, ponieważ łódź | ||
Latanie | ||
Paweł Karol Gąsiorczyk | Kilka uwag na temat historycznych początków współczesnej nawigacji –od statków morskich do statków powietrznych | 210 |
Od wieków ludzie marzyli, aby oderwać się od ziemi, wznieść się i poczuć się wolnym. Realizacja tych odwiecznych marzeń nie byłaby możliwa, gdyby nie ciągły rozwój myśli ludzkiej wyrażający się w nieustannym rozwoju nauki i techniki. Postęp opierał się na solidnym podstawach nauki, praktyki i dążeniach wielu pokoleń. Od początku awiatyki istniała konieczność wyznaczenia kursu w celu ustalenia kierunku przemieszczania się. Z tego powodu korzystano z dorobku żeglarzy i marynarzy, pierwszych odkrywców Ziemi. W artykule autor przedstawia kilka uwag na temat rozwoju współczesnej nawigacji. Zaznacza, iż jej początki sięgają czasów antycznych, gdy pierwsi ludzie rozpoczęli żeglugę po morzach i oceanach, a ówcześni badacze zainteresowani astronomią zaczęli konstruować pierwsze instrumenty służące do obserwacji ciał niebieskich. Następnie autor przedstawia dzieje takich urządzeń, jak kompas, tzw. laska Jakuba, astrolabium, sekstant, log burtowy czy chronometr. Wspomniane instrumenty znacząco przyczyniły się do lepszego ustalania pozycji statku, a także wyznaczaniu kursu. Szczególną rolę w rozwoju nawigacji odegrały również mapy morskie, tzw. portolany powstające już od XIII wieku. Na kolejnych stronach artykułu autor ukazuje dalszy postęp w astronomii i kartografii, a także podkreśla fakt, iż wraz z powstaniem awiatyki czerpano z wielowiekowych doświadczeń nautyki. Na przykład zaczęto twórczo przekształcać posiadaną wiedzę m.in. konstruując latarnie lotniskowe i trasowe wykorzystywane w długodystansowych lotach. Było to szczególnie istotne w lotach nocnych. Następne zmiany przyniosło zastosowanie radionawigacji, a kamieniem milowym stało się twórcze użycie fal elektromagnetycznych oraz powstanie radiolokacji. Zaś ostatnim etapem jest rozwój nawigacji satelitarnej. W tym krótkim artykule autor starał się przedstawić kilka uwag na temat początków współczesnej nawigacji. Na przykładzie ich dziejów starał się, również ukazać niezmienne dążenie człowieka do ujarzmienia sił natury i użycia ich dla własnych celów. | ||
Joanna Gorecka-Kalita | Ptasie metamorfozy: Suibhne, Pikus i Tristan | 219 |
Artykuł podejmuje kwestię awiantropicznej przemiany w średniowiecznej starofrancuskiej Powieści o Tristanie (XII w.), analizując tę ostatnią na tle dwóch tekstów, przynależących do odrębnych epok bądź kultur: anonimowej sagi należącej do tzw. cyklu historycznego mitologii irlandzkiej, opowiadającej historię wojownika irlandzkiego Subihne, który za sprawą swego grzechu i wynikłej stąd klątwy świętego Ronana został skazany na „ptasią” egzystencję w koronach drzew, oraz opisywanej przez Owidiusza i Wergiliusza historii mitycznego Pikusa, syna Saturna i króla Lacjum, zamienionego przez zazdrosną Kirke w dzięcioła. Choć w starofrancuskich utworach cudowność została mocno zredukowana i poddana istotnej racjonalizacji (w optyce chrześcijańskiej, dominującej od czasów patrystycznych, możliwość przemiany człowieka w zwierzę jest zdecydowanie odrzucana i relegowana do domeny diabelskich iluzji), to jednak przeprowadzona analiza ukazuje frapujące podobieństwa, świadczące o przetrwaniu mitycznego substratu pod warstwą dwornej narracji. Tym samym wątek ptasiej przemiany uzyskuje tutaj inny wymiar: odmiennie niż w średniowiecznych lais, naznaczonych baśniową cudownością, nie jest to poetycki ornament, lecz ślad mrocznej, tabuicznej kary, zmuszający do stawiania pytań o naturę i granice człowieczeństwa. | ||
Magdalena Gubała | Ulatujące obrazy. O filmie „Wings of Desire” Wima Wendersa | 227 |
This analysis and interpretation of Wim Wenders’ Wings of Desire (1987) embark upon reflections on the sensual and corporeal aspect of experiencing the world and participating in it from the vantage point of the stand represented by Maurice Merleau-Ponty; it also draws attention to the aspect of an active embodiment of experience by the realisation of life via art. An essential role is played in the article by Gabriel Marcel’s concept of the necessity of extracting a higher level of the visible as well as by R. M. Rilke and his Duino Elegies. The author presented a thesis claiming that the film calls for noticing the superiority of a sensual and corporeal experiencing of the world in contrast to intellectual speculation. She also embarked upon the problem of the memory of transmissions and images, their record, language and speech. Finally, M. Gubała posed a question about a convenient perspective for the observation of images and their behaviour in an era of an excess of the visible. | ||
Dorota Koczanowicz | Wzlot i przyciąganie codzienności | 232 |
Niniejszy artykuł omawia prace dwóch artystek, Mariny Abramowicz (Kuchnia) i Elżbiety Jabłońskiej (Supermatka), które zajmują się zderzeniem heroizmu z codziennością w przestrzeni kuchni. Codzienność w sposób nieubłagany domaga się zrealizowania. Bezkompromisowość jej wyroków nie omija ani mistyczek, ani wolnych duchów – artystek. Nawet najbardziej uduchowiona osoba musi jeść i pić. Aby rozwiązać konflikt materii i ducha, artystki sięgają do odmiennych tradycji, które transcendują codzienność: mistycyzmu i kultury popularnej. Abramowicz wchodzi do kuchni jako św. Teresa z Avili, a Jabłońska wdziewa strój Supermana. Czy trzeba unieść się nad ziemią, aby poczuć, że gotowanie, sprzątanie i zmywanie nie są ponad siły przeciętnej kobiety? Czy ciało i duch skazane są na nieustanną walkę? Twórczość każdej z artystek podpowiada różne rozwiązania. | ||
Rafał Kołsut | „Spójrzcie w niebo! To ptak! To samolot! To człowiek w pelerynie!”, czyli topos lotu w komiksie superbohaterskim | 240 |
Głównym celem artykułu jest prezentacja (na wybranych przykładach) zastosowania toposu latania w amerykańskich komiksach o superbohaterach w pierwszej fazie ich rozwoju (lata 30. i 40. XX wieku). Motyw postaci o nadludzkich umiejętnościach, potrafiących pokonać grawitację został omówiony w szerszym kontekście dzieł kultury masowej, które miały realny wpływ na wyodrębnienie nowego gatunku historyjki obrazkowej i zdefiniowania nowoczesnego modelu popkulturowego nadczłowieka.. Poszczególne tytuły i postaci przywołane zostały w porządku chronologicznym, poczynając od folkloru XIX-wiecznej Anglii i powieści groszowych epoki wiktoriańskiej, poprzez klasyczną literaturę science-fiction, japoński teatr uliczny kamishibai, amerykańskie czasopisma pulpowe i zeszyty obrazkowe po rozpoczęcie tzw. Złotej Ery Komiksu (Golden Age of Comic Books) i lata II wojny światowej. | ||
Krystian Darmach | Latający antropolog. Refleksja nad miastem | 247 |
Prezentowany tekst jest próbą przewrotnego użycia metafory „spojrzenia z lotu ptaka” w odniesieniu do miasta jako kategorii geograficznej i przede wszystkim antropologicznej. Miasta jako tworu ideowego, ideologicznego, społecznego i pojęciowego, umocowanego jednak w konkretnej materii, jej układach, urbanistycznym planie, którego składowe części dopiero w metarefleksji ukazują swe współzależne relacje, wzajemne uwikłanie, determinacje osadzone w warstwie symbolicznej, życiu społecznym czy uwarunkowaniach gospodarczych. W locie centrum jestem „ja”. Spoglądam z oddali. Jestem punktem widzenia a miasto punktem odniesienia. Jestem aplikacją miasta. W złudnej chmurze obiektywności, lecz zyskując jednak świadomość ciała, hierarchii, materii, współzależności, przestrzeni dialogu z miastem. Wyzwalając się ze zwyczajowych sensorycznych interakcji, by je zauważyć i przemyśleć. Zauważyć i zreflektować się wobec różnych poziomów obiektywności. Wobec różnych poziomów w świat uwikłania, przede wszystkim umocowania w sensie psychofizycznym, ale także tym pojęciowym, nadbudowanym i cokolwiek to znaczy: naukowo zorientowanym. Wrażenia, wrażliwość i refleksja w uścisku, jako dwie strony medalu, monety pokazującej swe pełne oblicze właśnie w locie. | ||
Wiktor Szymborski | Anioły, demony czy może człowiek? Uwagi o lataniu w średniowieczu | 251 |
Joanna Wojnicka | Sokoły Stalina. Mitologizacja lotnictwa w sowieckim kinie stalinowskim | 264 |
Artykuł prezentuje sowiecki, szczególnie stalinowski mit propagandowy związany z lotnictwem i lotnikami, szczególni jego filmową reprezentację. W propagandzie sowieckiej mit ten zaczął być obecny już w latach 20., choć – co zrozumiałe – apogeum osiągnął w latach 30. i w kinie wojennym. U jego podłoża znajdował się zarówno naukowy prometeizm komunizmu, jak i imperialne potrzeby propagandowe. W sztuce lat 20. należał do obszaru działań awangardy, która – jak w całej Europie – akcentowała futurystyczne fascynacje i rozwój nowoczesności. W latach 30. Stalin uznał go za jeden z filarów sowieckiej gigantomanii. Dlatego zarówno autentyczne sukcesy lotników, jak projekty techniczne stały się tematem sztuki, począwszy od muzyki (sławny Marsz awiatorów) i malarstwa (Aleksandr Dejneka), a skończywszy na kinie. Wśród filmów akcentujących tę tematykę znajdziemy m.in. Samotną (1931) Grigorija Kozincewa i Leonida Trauberga, Aerograd (1935) Aleksandra Dowżenki, filmy opowiadające o wyczynach lotników: Walerij Czkałow (1941) i Męstwo (1939) Michaiła Kałatozowa, czy też powojenną Opowieść o prawdziwym człowieku (19..) Aleksandra Stołpera na podstawie uznanej wówczas powieści Borysa Polewoja. Mit lotników trwał w kinie sowieckim jeszcze w okresie odwilży, choć propaganda zaczęła go wówczas zastępować bardziej aktualnym i nośnym mitem. Zdobycie przestworzy zastąpiono zdobyciem kosmosu, a lotników astronautami. | ||
Michalina Lubaszewska | Marzenie – lot – przygoda. „Arizona Dream” Emira Kusturicy | 271 |
Niniejszy tekst to próba prześledzenia obrazów związanych z symboliką powietrza oraz toposem marzenia – marzenia sennego, jak i marzenia na jawie – w filmie Arizona dream Emira Kusturicy. Filmem tym, przepełnionym cytatami oraz intertekstualną grą, filmem, w warstwie formalnej „ludycznym”, rządzi pewna ukryta myśl przewodnia. Jest nią – jak staram się tego dowieść– poszukiwanie duchowości, marzenie o duchowej przemianie. Wskaźnikiem zaś, sygnalizującym owo poszukiwanie, są trzy motywy: motyw skrzydeł (symbol związany par excellence ze sferą duchową), motyw podejmowania prób wzbicia się w powietrze własnoręcznie skonstruowaną maszyną latającą, i wreszcie leitmotiv, scalający całość dzieła: obraz latającej ryby. Ten ostatni sprawia, że nakładają się na siebie dwa symboliczne porządki: symboliki powietrza i symboliki akwatycznej. Uchwycone w dziele filmowym Kosturicy przenikanie się tych dwu sfer, staje się niejako ucieleśnieniem rozważań Gastona Bachelarda, który zajmował się poszukiwaniem śladów owej interferencji w obrazach literackich, w sferze wyobraźni poetyckiej. | ||
Jerzy Konior | Dlaczego samolot lata? | 276 |
W tekście przedstawiono rys historyczny idei obiektów latających i w popularnej formie zasady fizyczne poruszania się takich obiektów. Przytoczono badania Archimedesa i Leonarda da Vinci oraz konstrukcję samolotu braci Wright. W oparciu o równanie Bernoulliego omówiono pojęcie i sens fizyczny tzw. siły nośnej, odpowiedzialnej za unoszenie się obiektów latających. | ||
Rafał Nahirny | Ocena zniszczeń. Spojrzenie dronów i militaryzacja wyobraźni wizualnej | 279 |
Tomas van Houtryve wykorzystując ogólnie dostępnego cywilnego drona przeprowadził w 2013 r. szeroko zakrojony rekonesans fotograficzny nad terytorium Stanów Zjednoczonych. Przez kilka miesięcy latał nad amerykańskimi parkami, placami i szkołami przyglądając się życiu codziennemu mieszkańców współczesnej Ameryki. W efekcie powstał szereg bardzo niejednoznacznych zdjęć, w przypadku których nietrudno jest się pomylić i uznać, że zostały wykonane w Jemenie, czy też na pograniczu afgańsko-pakistańskim. Autor artykułu analizując fotografie van Houtryve z cyklu Blue Sky Days zastanawia się nad wpływem, jaki mają na naszą wizualną wyobraźnię obrazy przenikające z szarej strefy toczącej się wciąż wojny z terroryzmem. | ||
Agnieszka Kaczmarek | Anioły laickiej epoki | 287 |
Artykuł jest jedną z prób odczytania mini serialu „Anioły w Ameryce” z 2003 roku, wyreżyserowanego na podstawie sztuki Tony’ego Kushnera przez Mike’a Nicholsa. Autorka skupia się na analizie zawartego w filmie amerykańskiego mitu, który w latach 80. XX wieku ulega metamorfozie – degradacji ulega figura WASP, amerykański sen o wspólnocie oraz religii jako jej fundamencie. Ten utopijny projekt zostaje zastąpiony koniecznością poszukiwania nowej tożsamości przez tych, którzy nie mieszczą się dotychczasowych konturach amerykańskiego etosu, a szerzej – kultury Zachodu – homoseksualiści, chorzy na AIDS, reprezentanci mniejszości, którzy przestają żyć w dawnym półmroku i kryjówkach. Prezentowany tekst jest propozycją analizy zaprezentowanego w filmie kryzysu, niedyspozycji, którego choroba pozostaje emblematem, natomiast tytułowe anioły jego remedium. | ||
Czarodziejska góra | ||
Grażyna Ruszczyk | Rozwój lecznictwa uzdrowiskowego w XIX wieku i na początku XX wieku | 296 |
Artykuł jest częścią przygotowywanej książki poświęconej drewnianej architekturze w wybranych uzdrowiskach polskich. Omówione w nim zostały różne czynniki, które wpłynęły na rozwój uzdrowisk w XIX i na początku XX w. Głównym był postęp w naukach medycznych i przyrodniczych, a w ślad za tym w lecznictwie uzdrowiskowym. Nie mniej ważny był rozwój piśmiennictwa, pozwalający na dotarcie do szerokich kręgów społeczeństwa z promocją zarówno kuracji wodnych, jak i zakładów leczniczych, a także reklama i wystawy prezentujące uzdrowiska i ich produkty. Jednak rozwój miejscowości leczniczych nie postępowałby tak szybko, gdyby nie rozbudowa sieci komunikacyjnej, przede wszystkim kolei żelaznych, które znacznie skracały i ułatwiały podróż. W przypadku uzdrowisk polskich był jeszcze jeden ważny czynnik – zaangażowanie grupy społeczników-patriotów na rzecz podniesienia poziomu i modernizacji rodzimych uzdrowisk, by służyły one społeczeństwu i podzielonemu przez zaborców krajowi. |